Browar Łebski reklamuje się w Internecie. A to piwko tylko ciut-ciut spasteryzowane, a to z Łeby, Sopotu i nawet z Międzyzdrojów. Nadmorskie, pachnące słońcem, piaskiem, gliną lodowcową, pokładami węgla brunatnego i solą bałtycką. Przy okazji piwo produkuje browar Witnica. Kiedy ostatnio patrzyłem na mapę, nawet taką internetową, to Witnica znajdowała się na ziemi lubuskiej
Żadna nowość ktoś powie, Internet huczał o tym już dawno – prawda. Ale zaskoczyło mnie, że browarowi udało się coś: wbili się w świadomość niektórych ludzi, jako coś „lepszego”. Oto przeglądając portal wykop.pl trafiłem na taką oto grafikę:
Wyraźnie widać, że… Tu nawet nie ma co opisywać, obrazek mówi sam za siebie. Oto w świadomości osób, które z jednej strony nie chcą pić czego popadnie (a mam wrażenie, że wynika to w tym wypadku z mody), a z drugiej strony nie do końca jednak wiedzą co piją, browar łepski zajął miejsce wśród innych „regionalnych” i „rzemieślniczych”. Staje się, nie daj Boże, wyznacznikiem jakości?
Chylę czoła przed marketingowcami z łepskiego. W swojej bezczelnej, kasującej wpisy na portalach społecznościowych i promującej tandetne żarty metodzie znaleźli nabywców. Utrwala się wizerunek browaru „z wyższej” półki. Gdzie tam koncerniak, teraz należy pić łepskie. I przy okazji zrobić zdjęcie smart fonem, nałożyć na to kilkanaście filtrów graficznych i wrzucić na tablicę browaru. A nóż widelec dostaniemy otwieracz? Albo smycz?
A na dodatek, w ramach przypomnienia praktyk browaru. Jeden zrzut ekranu wykonany 27 grudnia, drugi – dzień później. Zabawa polega na znalezieniu brakujących elementów.
Dlatego jestem wdzięczny blogerom i forumowiczom za uparte przypominanie o tym. Takie tematy trzeba tłuc, roztrząsać i pisać o tym. Każdy jeden wpis czy notka ma szansę trafić do innego czytelnika i zwrócić jego uwagę.